Poznańskie i ogólnopolskie media obiegła informacja o chęci ograniczenia skali dowozu dzieci samochodami pod szkoły. W tym celu planuje się wprowadzić rozwiązanie z Wiednia, które mylnie bywa nazywane „zakazem odwożenia dzieci do szkół”. To wprowadza w błąd czytelników.
Czy Dzień bez samochodu skutecznie zachęca kierowców do wybrania komunikacji miejskiej? Sprawdź to!
Czy odwożenie dzieci do szkół tworzy korki?
Nie można zaprzeczyć istnienia problemu dowożenia dzieci samochodami do placówek oświatowych. Rodzice z rożnych powodów (wybrania upatrzonej przez siebie szkoły, mieszkania z dala od szkoły, bezpieczeństwa, chęci rozpieszczania pociechy i innych) decydują się na to. Z tego względu poznańskie szkoły przed godz. 8 przeżywają prawdziwe oblężenie samochodów. Kierowcy w jednym momencie próbują dostać się do jednego miejsca. Nie tylko przyczynia się to do problemów z parkowaniem, ale także tworzy korki.
Kiedy nie ma dni nauki, na drogach odczuwamy ulgę – tak myśli część kierowców. Czy ma rację? Stowarzyszenie Prawo do Miasta w 2018 roku przeanalizowało natężenie ruchu na ulicach w trakcie ferii zimowych i przed oraz po nich. Podczas przerwy w zajęciach natężenie ruchu w badanych miejscach spadło średnio o 8%. Tak niski spadek ruchu wg stowarzyszenia może doprowadzić do dużego zmniejszenia zakorkowania Poznania. Rzecz jasna nie da się wszystkich dzieci skłonić do chodzenia pieszo czy wybierania roweru/tramwaju/autobusu. To jest utopia. Ale może chociaż część rodziców można zachęcić do zmiany nawyków transportowych? W końcu duża część dzieci mieszka blisko szkół. Wrocławskie badania pozwoliły oszacować, że 60% dzieci mieszka w odległości poniżej 1 km od placówki (27% ma do przejścia mniej, niż 500 metrów – czyli mniej, niż 5 minut piechotą).
Czytaj też: Od stycznia 2019 roku tramwaje w weekend pojadą częściej
W Poznaniu jest kilkaset pętli indukcyjnych oraz kamer zliczających natężenie ruchu, głównie na skrzyżowaniach. Wystąpiliśmy do Zarządu Dróg Miejskich o podanie natężenia ruchu na wybranych ważniejszych 7 skrzyżowaniach Poznania: Głogowska/Hetmańska, rondo Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Żeromskiego/Wawrzyńca, rondo Obornickie, rondo Rataje (zamiast tego otrzymaliśmy dane dla skrzyżowania Krzywoustego/Serafitek), rondo Starołęka oraz Mieszka I/Aleje Solidarności. Dane zostały przedstawione dla dni roboczych z dwóch tygodni ferii zimowych w Wielkopolsce oraz tygodnia poprzedzającego i tygodnia następującego.
Na czym polegały zmiany w Wiedniu?
Problem masowego dowozu dzieci do szkół nie występuje tylko w Polsce. W 2018 roku władze Wiednia wdrożyły pilotażowy program ograniczania ruchu pod szkołami. Przed wybranymi placówkami w godzinach porannych uniemożliwiano podjazd pod sam budynek. Rodzice nadal mogli zabrać dziecko autem, ale mogli je wysadzić nieco dalej. Jak informował portal Transport Publiczny:
Obecnie wprowadzany jest pilotażowy projekt (ruszy wraz z nowym rokiem szkolnym) ograniczający ruch na ulicach przyszkolnych w godzinach porannych. W zasadzie sprowadza się on do tego, że dojazd pod drzwi szkoły w godzinach od 7:45 do 8:15 zostanie zamknięty, a zatrzymanie się przy samych drzwiach uniemożliwione. Utrudnienia nie obejmą oczywiście rowerzystów. – Zobaczymy jak to się sprawdzi i czy przyczyni się do zmiany zachowania rodziców i dzieci – tłumaczy Petra Jens. Pełnomocniczka ds. komunikacji pieszej zaznacza także, że jeśli rozwiązanie zostanie dobrze przyjęte, będzie stopniowo rozszerzane na kolejne szkoły.
Celem władz Wiednia było nie tylko ograniczenie nadmiernego ruchu samochodowego, ale także walka z otyłością wśród dzieci. Wyniki testu były pozytywne – udało się ograniczyć ruch. Jak podaje Petra Jens:
Na początku czerwca zrobiliśmy dokładną statystykę: 10 proc. dzieci przyjeżdżało samochodami, 47 proc. przychodziło pieszo, 8 proc. przyjeżdżało rowerem, 17 proc. korzystało z transportu publicznego, reszta z innych środków transportu, jak hulajnogi. (Teraz) samochodami przyjeżdża 7 proc. dzieci, pieszo przychodzi 56 proc., roweru używa 10 proc., a transportu publicznego 12 proc. Wydaje mi się, że zmianę widać gołym okiem.
Wywiad dla Gazety Wyborczej „Odwożenie dzieci autami do szkoły – jak to rozwiązał Wiedeń”
Jak rozwiązać problem parkowania w centrum Poznania? Dotować mieszkańców? Zmienić zasady parkowania?
„Zakaz dowozu dziecka” – fałszywe uproszczenie
Polskie media postanowiły wyżej opisane, wiedeńskie rozwiązanie streścić do „zakazania odwożenia dzieci do szkoły„. To uogólnienie jest moim zdaniem szkodliwe. Nie dość, że sugeruje wprowadzenie prawdziwego zakazu przywożenia dzieci (co jest swoją drogą niemożliwe), to na dodatek wprowadza do opinii publicznej błędne uproszczenie. Zakaz kojarzy się z… zakazem. A przecież pilotażowy program wdrożony w Wiedniu to nie jest zakaz. Nadal można przywieść pociechę, ale nie można z nią podjechać pod samą placówkę. Tak, jak np. zakaz przechodzenia przez ulicę w miejscu niedozwolonym nie oznacza zakazu przechodzenia przez ulicę wszędzie, w swojej ogólności.
W ten sposób odbiorcy otrzymują nie do końca rzetelną informację w tytule czy samym artykule. Co prawda w niektórych tekstach można znaleźć informację o oryginalnym wiedeńskim pilotażu, ale nie każdy odbiorca sięga głębiej w tekst. Poza tym same media opierają się na ogólniku podanym w tytule. Błędne uproszczenie „zakaz odwożenia dzieci” pojawia się np. w mediach społecznościowych w postach, które mają zachęcać czytelników do wyrażenia opinii. Użytkownik przed wyrażeniem opinii powinien mieć możliwość sięgnięcia do faktów – rzetelnego opisu danej sytuacji.
Poznań może zakazać odwożenia samochodem dzieci do szkół. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak napisał w Internecie, że bardzo mu się taki pomysł podoba.
Poznań: Jacek Jaśkowiak rozważa wprowadzenie zakazu odwożenia dzieci samochodem do szkół
Burza po słowach Jacka Jaśkowiaka. W Poznaniu będzie zakaz odwożenia dzieci do szkoły?!
Zakaz odwożenia dzieci samochodem do szkoły również w Poznaniu? Całkiem możliwe, że stolica Wielkopolski pójdzie śladem Wiednia. Komentarz prezydenta Jaśkowiaka wywołał w internecie burze.
Stop #FakeNews
Dla lepszej rzetelności i precyzji lepiej używać zwrotu „ograniczenie dowożenia dzieci do szkół” lub „zakaz dowożenia dzieci pod same drzwi placówek„. No ale rozumiem – mniej kontrowersyjny tekst, mniej klików, mniejszy zarobek z reklam. Tak niestety działa ta branża 😉
Tradycyjne media i duże portale zwracają uwagę na zjawisko #FakeNews. To sposób przekazania wiadomości opierający się na dezinformacji czy przeinaczeniu.
Dołącz do nas na Facebooku, Twitterze, Wykopie i Instagramie
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.