Trwa epidemia, ruch na drogach się zmniejszył. A powietrze nadal zanieczyszczone! Tylko czy faktycznie to oznacza, że transport nie ma wpływu na czystość powietrza? A co, jeśli to media wprowadzają w błąd co do emisji zanieczyszczeń?
Czytaj też
Globalne ocieplenie obserwujemy także w Poznaniu. Przez ostatnich kilkadziesiąt lat:
- temperatury wzrosły o 2 stopnie,
- pojawiło się 3 razy więcej dni upalnych,
- coraz cieplej robi się także zimą.
Podstawy: zanieczyszczenie powietrza, smog
Zacznijmy od podstaw. Zanieczyszczenie powietrza, cytując za Międzynarodową Organizacją Pracy (agencją ONZ), to „wszelkie skażenie powietrza przez substancje, które są szkodliwe dla zdrowia lub niebezpieczne z innych przyczyn, bez względu na ich postać fizyczną”. Do emisji zanieczyszczeń przyczyniają się różne aktywności – przemysł, ogrzewanie domów, transport, rolnictwo, górnictwo czy produkcja energii. Z kolei substancjami zanieczyszczającymi powietrze są pyły i gazy (jak dwutlenek węgla, siarki, tlenek azotu).
Szczególnym rodzajem zanieczyszczenia jest smog. Powstaje, jeżeli dojdzie do wymieszania się mgły ze spalinami i dymem. Choć w opinii publicznej utarło się nazywać zanieczyszczenia powietrza smogiem (np. mówiąc o „alarmie smogowym”, kiedy są przekroczone normy jakości), jest to pewne uproszczenie. Nie każde zanieczyszczenie powietrza jest smogiem. Ponadto to, że smogu nie ma (bo nie ma mgły), nie oznacza, że powietrze jest w miarę czyste.
Emisja zanieczyszczeń nie jest jednorodna
W warunkach polskich czy poznańskich, głównymi przyczynami emisji zanieczyszczeń powietrza są:
- niska emisja, czyli spaliny pochodzące z kotłów i pieców na paliwa stałe w gospodarstwach domowych,
- przemysł,
- transport drogowy,
- energetyka.
emisja emisji nierówna. Zanieczyszczenia pochodzące z przemysłu częściej odbywają się na wysokościach (chociażby w kominach), przez co może być mniej szkodliwa, niż niska emisja pochodząca z pieców i transportu drogowego. W dodatku istnieje spore zróżnicowanie emisji w czasie. Przemysł pracuje mniej więcej w podobny sposób w ciągu roku (choć gównie w dzień), natomiast niska emisja z pieców i kotłów pojawia się przeważnie w sezonie grzewczym i wieczorami. Z kolei transport drogowy cechuje się silnymi, lokalnymi zmianami – pod wpływem obecności linii transportowych w pobliżu czy pory dnia.
Na zanieczyszczenia powietrza mają wpływ także warunki pogodowe. Silny wiatr ogranicza utrzymywanie się pyłów i gazów w miejscu emisji, co zmniejsza stężenie danego zanieczyszczenia.
Przyjrzyjmy się uważnie dwóm grupom: niskiej emisji i transportowi drogowemu.
Niska emisja
Jeżeli do emisji pyłów i gazów dochodzi na niskiej wysokości (poniżej 30-40 metrów), mówimy o niskiej emisji. Zanieczyszczenia te pochodzą z domowych pieców grzewczych i lokalnych kotłowni węglowych, w których spalanie węgla odbywa się w nieefektywny sposób. Cechą charakterystyczną niskiej emisji jest duże rozproszenie. Do powstawania zanieczyszczeń przyczyniają się liczne domy czy budynki, której pojedynczo wprowadzają małe ilości pyłów i gazów.
Niska emisja jest największym emitentem pyłów (PM 10 i PM 2,5 – odpowiada za ok. 50%) oraz rakotwórczego benzo(a)pirenu (86%).
Transport drogowy
Pośród transportu drogowego, największy udział w emisji mają:
- samochody osobowe o masie poniżej 3,5 tony (oraz nieosobowe poniżej 3,5 tony),
- pojazdy ciężarowe.
Motocykle, skutery czy autobusy nie są znaczącym źródłem zanieczyszczeń. Emisja ma charakter liniowy, wśród dróg. Z tego względu koncentracja zanieczyszczeń pochodzenia motoryzacyjnego ma miejsce przy drogach, szczególnie w dużych miastach. Transport drogowy jest największym w Polsce emitentem tlenków azotu oraz jednym z większych źródeł emisji dwutlenku i tlenku węgla.
To jak to jest z emisjami komunikacyjnymi?
W marcu rozpoczęła się pandemia koronawirusa SARS-CoV-2. Pod wpływem decyzji rządowych oraz samokwarantanny mieszkańców, zmniejszył się ruch na drogach. I jest to fakt. Jednocześnie nadal obecne jest zanieczyszczenie powietrza, głównie pyły PM 10 i PM 2,5. Czyżby to oznaczało, że transport drogowy nie „truje”? Przecież ruch mniejszy, a powietrze gorsze, niż w lutym!
Tekst w tym stylu opublikował Krzysztof Polasik z Radia Poznań („To nie samochody nas trują? Powietrze gorsze niż przed epidemią„). Samo pytanie retoryczne zawarte w tytule sugeruje wymowę tekstu. Natomiast Twitterowy profil radia @MotoSygnaly zalinkował do artykułu z następującym wprowadzeniem: „Samochodów na ulicach ponad połowę mniej niż zwykle, a powietrze w Poznaniu gorsze niż w lutym”.
Co zawiera artykuł? „Gorsze powietrze” dotyczy… pyłów PM 10 i PM 2,5. Zobaczmy, dlaczego tekst może wprowadzać w błąd. Przy okazji poznamy metody na szybką weryfikację tez związanych z zanieczyszczeniem powietrza.
Najpierw przypomnijmy sobie pewne fakty przytoczone tutaj. Transport drogowy powinien odpowiadać za ok. 10% emisji pyłów PM 10 i PM 2,5 (na podstawie danych z 2016 roku). Z tego względu zmniejszenie ruchu o połowę nie będzie mieć znacznego wpływu na łączny poziom emisji pyłów. Szczególnie, że emisja ze źródeł nieprzemysłowych (głównie kotły i piece w domach) odpowiada za około połowę PM 10 i PM 2,5. Spójrzmy, jak mogła wyglądać niska emisja pod koniec lutego i na początku marca. W okresie, w którym mieliśmy „lepsze powietrze” niż pod koniec marca, już podczas pandemii koronawirusa.
A może to pogoda wpływa na obecność pyłów w powietrzu?
Przyjrzyjmy się temperaturze powietrza (aby ocenić, czy np. zrobiło się chłodniej, przez co ludzie mocniej ogrzewają domy) i prędkości wiatru (aby sprawdzić, czy na wskaźniki pyłów nie miało wpływu wywiewanie zanieczyszczeń. Zbadamy okres od 9 lutego do 29 marca.
Od 9 lutego obserwujemy delikatny wzrost temperatury maksymalnej. Nic dziwnego, Slońce jest na niebie coraz wyżej. A jak było nocą, kiedy najbardziej potrzebujemy domowego ciepła? Okazuje się, że temperatura minimalna przez 1,5 miesiąca oscylowała w okolicach 2 stopni. Czasami było cieplej, czasami chłodniej. Teoretycznie nie powinno to wpływać na znaczący wzrost ogrzewania domów, czyli emisji zanieczyszczeń powietrza. Ale pod koniec marca pojawił się chłodny epizod z nocnym spadkiem temperatury do -6 stopni. Czy mogło to mieć wpływ na ogrzewanie domów i mieszkań? W teorii – tak.
Ciekawiej robi się z wiatrem (na wykresie przedstawiono dni z porywami powyżej 30 km/h). Okazuje się, że w lutym wiało mocniej. Bywały okresy, w których dzień w dzień porywy osiągały 50-60 km/h. Natomiast w drugiej połowie marca tak porywiste dni przydarzały się rzadziej.
- Przez 21 dni lutego (analizowanych tutaj), aż w 19 dniach zanotowano poryw wiatru > 30 km/h.
- Przez 29 dni marca analizowanych w tym tekście, w 16 przypadkach pojawił się tak porywisty wiatr.
Wiatr musiał mieć wpływ na wywiewanie zanieczyszczeń. Silne porywy polepszały jakość powietrza w lutym, a mniej wietrzna aura może przyczyniać się do dłuższego utrzymywania się pyłów w drugiej połowie marca.
Dlaczego artykuł Radia Poznań wprowadza w błąd?
Podsumowując: obserwowane pogorszenie jakości powietrza pod koniec marca można zadowalająco wytłumaczyć czynnikami atmosferycznymi. Przy podobnych temperaturach jak w lutym, wiatr wieje słabiej, przez co zanieczyszczenia dłużej utrzymują się w pobliżu miejsca emisji. W dodatku transport drogowy ma niski udział w emisjach PM 10 i PM 2,5. A co z zanieczyszczeniami drogowymi? Pod koniec marca w Poznaniu obserwowano niski poziom tlenków azotu w powietrzu. Mniejszy ruch oraz ograniczenie produkcji przemysłowej może mieć wpływ na zmniejszenie poziomu tych zanieczyszczeń.
Choć ruch drogowy zmalał z powodu kwarantanny i ograniczenia mobilności, nie mogło to spowodować znaczącego polepszenia się jakości powietrza wyrażanej pyłami PM 10 i PM 2,5. Jednakże pamiętajmy, że w „normalnych warunkach” ruch drogowy przyczynia się do emisji innych szkodliwych gazów, takich jak tlenki azotu czy dwutlenek węgla.
Jednocześnie fakt, że udział transportu w emisji pyłów nie jest duży, nie oznacza, że nie warto podejmować działań w kierunku zmniejszenia zanieczyszczeń. Czytelnik w komentarzu bardzo trafnie zauważył, że „zanieczyszczenie powietrza (czy generalnie narażenie na szkodliwe substancje) jest szkodliwe w dwóch przypadkach – krótkotrwałego narażenia na bardzo wysokie stężenia lub długotrwałego narażenia na niższe stężenia. Więc zawsze warto zmniejszać emisję po to, żeby ochronić się przed tą druga sytuacją”.
Od przeinaczeń do fakenewsa niedaleka droga
Zadawanie pytań pokroju „To nie samochody nas trują? Powietrze gorsze niż przed epidemią” w świetle faktów i danych nie ma zbyt wiele sensu. Szczególnie, jeżeli artykuł Radia Poznań nie zawiera danych i źródeł informacji – poza trzema zdaniami wypowiedzi naukowca. Nie powinno wywoływać zdziwienia to, że „choć poznańskie ulice świecą pustkami, stacje pomiarowe Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska od wczoraj wskazują stężenie pyłów PM10 i PM2.5 na poziomie przekraczającym dopuszczalne normy”. Natomiast język i styl artykułu może wprowadzać w błąd. I wprowadza, co udowadnia jeden z komentarzy (dosyć hejterski zresztą):
Przecież jest jasne, że ta nagonka na samochody to efekt chorej ideologii wyznawanej przez jaśkowiaków – taka zaraza, która przyszła znacznie wcześniej od koronawirusa.
Jak to ktoś mądrze spuentował: piec zawinił, samochód powiesili.
Można powiedzieć – artykuł nie jest jakoś bardzo kłamliwy, tylko trochę wprowadza w błąd. Tylko właśnie z takich „małych błędów” opinia publiczna otrzymuje informacje nieprawdziwe. Na przykład jak z fakenewsem o mroźnej „zimie trzydziestolecia”, której naukowcy w Polsce nie przewidywali, ale media i tak wykreowały temat po swojemu. Albo jak ze „stepowieniem Wielkopolski”, którego na razie nie ma.
Przy tworzeniu artykułu podparto się pozycją „Zanieczyszczenie powietrza w Polsce – stan, przyczyny i skutki”, Magdalena Kuchcik, Paweł Milewski, PAN
Zobacz też
Jak dostosować miasta do zmian klimatu? Spójrzmy na Europę Południową
Dołącz do nas na Facebooku, Twitterze, Wykopie i Instagramie
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.